William Wyler: "Najlepsze lata naszego życia"
1946
Ostateczne zwycięstwo kina klasycznego, być może najbardziej reprezentatywny, a może też najlepszy film okresu. Wspaniały, dojrzały (jak na czas powstania - niewiarygodnie dojrzały), epicki, wielopłaszczyznowy dramat o weteranach drugiej wojny światowej, których po powrocie do domu czekają większe problemy niż na froncie. Wzruszenia, rozczarowania, napięcie dramatyczne, wciągająca i inteligentna fabuła, bystre dialogi, nieskazitelne aktorstwo (ta subtelna gra gestów, drgnięć twarzy i ciała, choreografii - coś wspaniałego). Kadry, praca kamery, montaż są całkowicie "klasyczne", to znaczy nie zobaczymy tu za wiele fajerwerków wizualnych, ale o dziwo parę naprawdę zobaczymy, a i te spokojniejsze ujęcia są niemal co do jednego tak dopracowane i przemyślane, że choć "zwyczajne", to jednak nadzwyczajne i o pewien specyficzny zachwyt łatwo na każdym kroku. Z definicji jestem nastawiony trochę sceptycznie do kina klasycznego, jako że stoi trochę za daleko od mojego ideału kina jako sztuki przez duże S, ale dzieło Wylera jest tak świetne, że zdobyło mnie mocniej niż wiele filmów pozornie będących bardziej w moim guście.
8.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz