Elem Klimow: "Idź i patrz"
Rozkręca się trochę długo i niemrawo, ale w końcu, przy pierwszych wybuchach (ostatnim razem filmowe wybuchy zrobiły na mnie takie wrażenie chyba w dzieciństwie), odpala silnik i już nie gaśnie. Drugie pół godziny jest wybitne - pełne symbolicznych, wstrząsających, ale subtelnie wstrząsających scen, również wtedy podkład dźwiękowy i praca kamery osiągają najlepszy efekt. Na tej niecałej ćwiartce filmu wybitność jednak się kończy - wcześniej jest raczej przeciętnie, a później dalej dobrze, jakkolwiek trochę zbyt bezpośrednio. Tak czy inaczej mocno przytłacza wojną i chyba robi to najdosadniej ze wszystkich filmów, jakie widziałem; być może, że ze wszystkich, jakie istnieją. Na uwagę zasługuje jeszcze praca kamery, zdjęcia i przede wszystkim doskonale budująca atmosferę ścieżka dźwiękowa, momentami wręcz genialnie spajająca "wojenny ambient", Mozarta i odgłosy przyrody. A w końcu motyw twarzy i wykorzystanie ich potencjału (i to nawet mimo raczej przeciętnego aktorstwa). Bardzo dobry.
7.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz