Szałpiw: Jasny Dynks

Witbier / 5,3% / 13 blg / recenzja z 11.12.2014

Kolejne piwo z Szałpiwu i kolejne w belgijskim stylu, ale nie tak ekscytującym jak poprzednie - witbier wszak, w przeciwieństwie do pozostałych, jest już w Polsce warzony dość często i gęsto. Również jedno z wczesnych dokonań tych rzemieślników - pamiętam, że debiutowało wraz z Ciemnym Dynksem, "czarnym witbierem", który okazał się kanalizacyjną porażką i stanowi sporą plamę na historii inicjatywy Szałów.

Opakowanie
Najbrzydsza etykieta z dotychczasowych Szałpiwu - chłodna, kanciasta, jakby robiona w WordArcie (chociaż dobrze wykonana, jeśli chodzi o jakość materiału). W dodatku goły kapsel. Sytuację z bardzo kiepskiej na przeciętną podciąga dokładny skład, w którym mamy amerykańskie chmiele.
5/10

Barwa
Bardzo jasne, słomkowe, może ewentualnie jasnozłote - zmętnienie pogarsza sprawę, jest takie nieznaczne, niezdecydowane - lepiej, gdyby było mocne albo wcale; nie prezentuje się to piwo najlepiej, dopóki nie doleje się końcówki i mętność nie stanie się konkretna, wtedy jest już ładnie. 
2,5/5

Piana
Jeszcze gorsza - bardzo nieobfita, udaje się nalać zaledwie cienką warstewkę i już po chwilach paru mamy mało imponujący pierścień i resztki na tafli. 
1/5

Zapach
Dość ładny, mamy taką typową, kwiatowo-owocową rześkość na czele ze skórką pomarańczową, może jeszcze cytryną - problem w tym, że nie jest zbyt intensywny, a zdecydowanie zbyt nieśmiało poczyna sobie drożdżowość i kolendra (choć z czasem obie kwestię się odrobinę poprawiają) - ogólnie tylko dobry. 
7/10

Smak
W smaku nabiera trochę intensywności, ale z kolei pogarsza się bukiet i ostatecznie jest dużo gorzej niż w zapachu - przyprawy, owoce mocno odpuszczają, do głosu dochodzi mało ekscytująca słodowość, pojawia się nawet jakby anyżkowy alkohol - średnie piwo, jest bądź co bądź orzeźwiające i w miarę smaczne, ale zupełnie nie robi, że tak powiem, szału. 
5,5/10

Tekstura
Na początku trochę przegazowane, jednocześnie wysycenie spada tak szybko, że później jest nieco za niskie, ale cały czas obraca się wokół dobrego poziomu.
3,5/5

Po raz pierwszy Szałpiw mnie znacząco zawiódł. Piwo brzydkie od etykiety po pianę, i tylko trochę smaczne - jedynie zapach dał jakoś radę. Cóż, każdy z moich ulubionych rzemieślników w Polsce zaliczył chociaż raz taką wtopę, potraktuję to jako wypadek przy pracy. Co ciekawe, również w przypadku AleBrowaru to witbier był najbardziej schrzanionym piwem, jakie od nich dostałem (nie licząc Johna Cherry'ego, który wybuchł mi w pokoju i narobił bajzlu). A na marginesie, amerykańskie chmiele nie wyszły przed szereg, przez co traktuję to piwo jednak jako klasycznego witbiera.


5.0/10

Komentarze