Viven Porter
Powoli moje żniwa z podróży do Belgii się kończą; zostało mi tylko po jednym piwie z obu browarów, które odwiedziłem. Mam jednak jeszcze trzy egzemplarze z browarów, których nie odwiedziłem, po które sięgnąłem niemal na chybił trafił w sklepie. Niemal, bo starałem się zerkać na style - i tak dzisiejsze piwo jest wyrazem chęci sprawdzenia, jak małe belgijskie browary radzą sobie z porterami. Okazało się, że trafiłem na kontraktowca z szesnastoletnią historią (paradne, co?), który ma siedzibę tuż pod przenajświętszą Brugią, ale warzy w jakże znanym De Proefbrouwerij. Inicjatywa jest dzieckiem Willy'ego De Lobela, który w 1999 roku znalazł w tej przystani dla niejednego kontraktowca możliwość stosowania swoich receptur na większą skalę. Przez pierwsze dziesięć lat Viven warzyło tylko dwa elementarne flamandzkie piwa, blonda i "browna", czyli słabego dubbla. W międzyczasie, w 2003, schedę przejął Tony Traen, syn sprzedawcy alkoholi. Od 2009 kontraktowiec poszedł w niebelgijskie style i jednym z nich jest ten porter, który w dodatku, ku mojej radości, okazał się porterem wędzonym.
Opakowanie
Nic specjalnego, ale bardzo ładne, przełamana elegancja, subtelna kolorystyka, goły kapsel.
8/10
Barwa
Czarne. Jaśniej proszę, to porter.
4/5
Piana
Świetna; wysoka, puszysta, gęsta i bardzo, choć nie idealnie trwała.
4,5/5
Zapach
Doprawdy wybitne połączenie wędzonki (1/3) i porteru (2/3); ta pierwsza jest zdecydowanie drzewna, odrobinę szynkowa, odrobinę ogniskowa, szlachetna. Strona porterowa z kolei kursuje w stronę melanoidyn - pralina orzechowa, biszkopt polany karmelem, nuty kawy zbożowej, świeżo zmielonego ziarna, czekolady, tort czekoladowo-orzechowy; piękna sprawa, świetne połączenie, jakby zwiększyć udział wędzonki, to byłyby fajerwerki.
8,5/10
Tu jeszcze bardziej się nasila ta taka ujmująca łagodność porteru połączona z pełnią smaku; właściwie przemyca wszystko, co było w zapachu, ze szczególnym nasileniem akcentów czekoladowych, zbożowych, tortowych oraz z dodatkiem niezbyt silnej suszonej śliwki; wędzonka jeszcze trochę maleje w stosunku do zapachu, ale dalej wyraźna. Na finiszu natomiast wraca jako najmocniejsza ze wszystkich etapów. Na koniec idealnie zaznaczona goryczka dla balansu. Znowu - trochę mocniejsza wędzonka mogłaby dać piwo naprawdę wielkie, ale i tak jest znakomite.
9/10
Tekstura
Cudownie aksamitne jest to piwo, jak na mój gust tylko odrobinę za wysokie wysycenie.
4,5/5
Piękny porter, piękny. Przypomniał mi tak trochę genialny Smoked Porter z Alaskan Brewing, a to wielki komplement. Tylko trochę więcej wędzonki, no! Jest taka na progu, już, już prawie idealna, ale jednak brakuje tego kawałka. Póki co najlepsze, co w tej Belgii ustrzeliłem. I w niesamowicie przystępnej cenie jak na ten bardzo drogi kraj.
8.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz