Samuel Smith: Organic Chocolate Stout
Długo wyczekiwany powrót do browaru Samuel Smith. Choć browar ten jeszcze nie rozłożył mnie na łopatki, to jakoś bardzo pozytywnie do niego jestem nastawiony. Może dlatego, że koncepcja piwa, jakie dziś zdegustuję, jest mi bardzo bliska - stout czekoladowy to bardzo podobna rzecz do porteru czekoladowego, a takowy utrzymuje się w pierwszej dziesiątce piwa ocenionych na blogu. Mam nadzieję, że się nie zawiodę, a oczekiwania mam naprawdę spore.
Opakowanie
Rewelacyjne - grawerowana butelka o nietypowej objętości, jak zwykle w przypadku Samuela Smitha oldskulowa etykieta, ale tutaj wybitnie udana, niesamowicie pasująca do stylu. Na kontrze solidny opis piwa. Dedykowany kapsel. Jak się okazuje, czekoladowy efekt będzie uzyskany nie bezpośrednio przez czekoladę, a słód czekoladowy i ekstrakt kakaa.
10/10
Barwa
Czarne z nieznacznymi, ciemnobrązowymi prześwitami - piękne, apetyczne.
5/5
Piana
Bardzo obfita i niemal doskonale gęsta, w dodatku porządnie osiada na szkle i ma piękną, beżową barwę - bliska ideału, ale w końcu minimalnie się poddaje.
4,5/5
Zapach
Genialny - wszystko dominują niesamowicie intensywne nuty kakaa albo też bardzo szlachetnej czekolady; niesamowicie naturalne i wyraziste, słodkie, cudowne. Za tym wszystkim dość nieśmiało - odrobinę za bardzo - kryje się piwna, stoutowa natura.
9,5/10
W smaku jest jeszcze lepiej, niemal doskonale - czekoladowość w dalszym ciągu jest niebywale wyrazista, przepyszna, ale czuć zdecydowanie więcej piwa; kakaowa, rozkoszna słodycz wspaniale ściera się z bardziej szorstkimi nutami palonego słodu, lekką goryczką i kwaskowatością. Fantastyczny, czekoladowo-palony finisz; pijalność jest po prostu obłędna, nie wiem, czy kiedykolwiek spotkałem się z większą; mimo wszystko odrobinę zbyt słodkie, przydałaby się nieco większa goryczka, ale bardzo blisko ideału.
9,5/10
Tekstura
Przyczynia się do sukcesu, jest wspaniale aksamitne, jedynie wysycenie mogłoby być odrobinę wyższe.
4,5/5
9.0/10
Fenomenalne piwo. Poza opakowaniem i kolorem, które doskonałe są, ociera się o doskonałość w każdym aspekcie i tym samym wkracza na dziewiąte miejsce ogólnego rankingu piw, które w życiu piłem. Pozycja absolutnie obowiązkowa dla wszystkich miłośników czekolady i piwa, a w sumie to nawet miłośników tylko jednego z tych dwóch. Dobrze, że jest słabe, bo pijalność byłaby aż niebezpieczna.
_______________________________________
Powtórka 01.06.2017 r.
Czarne, ale pod mocnym światłem rubinowe. Genialna piana. Cudownie przyjemny zapach mlecznej czekolady, może nie najbardziej wyrafinowany we wszechświecie, no i dość prosty, ale przyjemny cholernie. O ile w zapachu jednowymiarowa czekolada jest zbyt jednowymiarowa, o tyle w smaku już łączy się ze świetną, stoutową podbudową. Słodko, ale nie męcząco, bo jest odpowiednia goryczka. Rzeczywiście pijalność jest obłędna. Bliska ideału tekstura. Zdecydowanie nie jest to jakieś piwo genialne, jest w sumie proste, a ta czekolada - mimo moich spostrzeżeń sprzed trzech lat - wcale za szlachetna nie jest, ale wciąż wypada świetnie.
8.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz