Kustbrouwerij: Dunekeun

Belgian Blond Ale / 6,2% / recenzja z 09.02.2016

Kolejne piwo, które kupiłem w sklepie Brugii na chybił trafił (tym razem nie kierowałem się nawet stylem, a zającem na etykiecie), okazało się produktem belgijskiego kontraktowca. O nim samym niewiele mogę powiedzieć, bo nie władam flandryjskim, ale powiem chociaż tyle, że warzy zaledwie dwa różne piwa (ma za to do każdego dedykowane szkło). Dunekeun jest, zdaje się, klasycznym blondem. Kustbrouwerij warzy zaś w Deca Brouwerij, w miasteczku Woesten niedaleko granicy z Francją. Browar powstał pod koniec XIX wieku, został zniszczony podczas I wojny światowej. Współczesne dzieje przybytku datują się od 1980 roku, kiedy interes przejął Jo Christiaens i wraz z synem poprowadził browar do komercyjnego sukcesu. Zginął niestety w wypadku drogowym 3 grudnia 2013 roku w wieku 83 lat.

Opakowanie
Mam słabość do zajęcy - to zresztą sprawiło, że kupiłem to piwo. Niezbyt wyszukana może, ale fajna etykieta. Nie wiem, co tu robią owoce dzikiej róży - w piwie ich chyba nie ma. Goły kapsel.
7,5/10

Barwa
Bardzo ładne, klasyczne zmętnione złoto.
4,5/5

Piana
Słaba - niezbyt obfita, dość gęsta, już po minucie pierwsze dziury na tafli.
1,5/5

Zapach
Bardzo ładny, tradycyjny zapach blonda - słodki podkład jasnego słodu, nuty skórki pomarańczowej i fenolowa feeria belgijskich drożdży. Mógłby być odrobinę bardziej intensywny i nieco mniej zachowawczy, ale bardzo ładny.
7,5/10

Smak
Dość słodkie, a jednocześnie w charakterystyczny sposób pikantne od belgijskich drożdży, co tworzy ciekawą grę kontrastów. W ustach bardzo przyjemne, coś mi się natomiast nie podoba na finiszu, jest jakiś taki płaskawy. Dobry blond bez uniesień.
7/10

Tekstura
Trochę za dużo gazu.
3,5/5

Dobry blond, tylko dobry. Przepada w starciu z niejednym belgijskim reprezentantem tego stylu. Jednym z nich jest dostępny na całym świecie blond La Trappe, co czyni poszukiwania Dunekeuna trochę bezsensownymi.


6.0/10

Komentarze