Redwillow: Feckless
Przez natłok innych piw dopiero teraz udaje mi się powrócić do angielskiego Redwillow, który to browar powalił mnie swoim imperialnym IPA. To ostatnie piwo stamtąd, które spróbuję na jakiś czas - mam nadzieję, że rodzima wersja pale ale wyszła im znacznie lepiej niż amerykańska, tą drugą byłem bowiem dość rozczarowany po niesamowitych wrażeniach z degustacji wspomnianego IIPA. Również liczę, że w kategorii premium bittera solidnie pobije interpretację z Wells & Young's.
Opakowanie
Dla odmiany większa butelka, w bardzo ładnym kształcie, z etykietą w tym samym stylu co na poprzednich trzech, tylko tym razem wreszcie w znacznie innym, zielonym kolorze. W składzie, a jakże, słód pszeniczny, standard tego browaru. Krótki, ale treściwy opis piwa zapowiada - w bardzo luźnym tłumaczeniu - "trochę bardziej niż klasycznego bittera". Niestety goły kapsel.
9/10
Barwa
Zaskakująco ciemne; od ciemnego bursztynu przechodzi nawet do jasnego brązu, trochę ulatującego gazu - po nalaniu wszystkiego dołącza mocny drożdżowy osad, po którym już zupełnie odbija w brąz, bardzo ładne, choć bez rewelacji.
3,5/5
Piana
Obfita, bardzo gęsta, osiadająca na szkle i pozostająca do końca degustacji - nie da rady się do niej przyczepić.
5/5
Bardzo ładny i ciekawy, stanowiący połączenie świeżego chmielu z nutami karmelu, a nawet suszonych śliwek i drewna.
7,5/10
Smak
Zadziwiająco pełne i wyraziste, stanowi odbicie wrażeń z aromatu, jest tylko nieco mniej chmielowe, bardziej chlebowe i nawet lekko palone, przypomina wręcz nieco kwas chlebowy i jest właśnie zdecydowanie zbyt kwaskowate. Smaczne, miły finisz, jednak w najmniejszym stopniu nie zwala z nóg i traci w miarę degustacji.
6,5/10
Tekstura
Nie za wysokie, ale przyjemne wysycenie i zaskakująco daleko od wodnistości.
Jak na złość, gdy przed degustacją zażyczyłem sobie, by piwo nie rozczarowało mnie jak dobre, ale niewybitne Wreckless, okazało się, że ocena Feckless różni się od oceny tego pierwszego o jedną setną punktu. W dodatku na minus. Choć trzy na cztery próbowane piwa nie są - może z wyjątkiem Smokeless - szczególnie godne zapamiętania, na pewno wrócę jeszcze do Redwillow, jak zobaczę jakieś nowe ich piwo na półce, bo Ageless za bardzo mnie zauroczyło.
6.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz