Brooklyn Brewery: Post Road Pumpkin Ale
Jakby się zastanowić, to chyba Nowy Jork należałoby uznać za najbardziej popularne miasto na ziemi (niestety). Brooklyn to z kolei jedna z jego najbardziej rozpoznawalnych dzielnic. Stąd właśnie pochodzi piwo, które dziś wypiję, więc degustacja jest naznaczona pewną istotnością, choć bynajmniej Brooklyn Brewery nie jest jedynym browarem w tej dzielnicy. Kolejne już, siódme, dyniowe ale na blogu - sporo mi się tego nazbierało jak ten niszowy raczej styl, póki co niedoścignionym wzorcem pozostaje Dyniamit z Pinty.
Opakowanie
Etykieta jest prosta, ale wyjątkowo urocza w swej prostocie. Sympatycznie narysowana dynia, ładna kolorystyka, ogólnie bardzo estetycznie. Na szyjce krótki opis piwa, ładny, dedykowany kapsel.
8,5/10
Barwa
Bardzo ładna, bursztynowa, chciałoby się powiedzieć - jesienna, do tego pełna klarowność.
4/5
Piana
Przyzwoicie obfita, bardzo gęsta, długo się utrzymuje, acz w końcu mocno poddaje.
3,5/5
Zapach
Jest przede wszystkim przyprawowy, ale nie tylko: poza gałką muszkatołową czuć też ewidentną dynię (im dalej od nalania, tym coraz mniej) i słodową aurę - aromat miły, ale mało intensywny.
6/10
Smak
Najpierw delikatne uderzenie gałką muszkatołową, a później zwyczajna, mało ekscytująca, jasna słodowość oraz niemała goryczka na koniec - cenię zarówno mocno przyprawowe wersje pumpkin ale, jak i bardziej zbalansowane, ale tutaj jest zdecydowanie za słabo w tej kwestii jak na styl, poza tym piwo jest najwyżej poprawne, jest w miarę smaczne, ale nieciekawe, przeciętne.
5/10
Tekstura
Za wysokie wysycenie, dość znacząco za wysokie, przeszkadza.
1,5/5
Pff. Najsłabsze piwo ze Stanów, jakie piłem poza California Lager z Anchor. Podobnież najkiepściejszy pumpkin ale. Takie wyblakłe jakieś, można je wypić i nic złego się nie stanie, ale nie ma po co. No i, oczywiście, nie za tę cenę, luudzie.
5.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz