Widawa: Włoska Pizza

Po raz pierwszy prawdziwą włoską pizzę miałem okazję zjeść w 2005 roku - była czymś tak odmiennym od każdej jednej pizzy, jaką można było wówczas znaleźć w Polsce, że nie zakochałem się w niej od razu, ale stało się to już rok później. A potem wracało się z tych Włoch i szukało, szukało, szukało i nie znajdowało się czegoś, co choćby w 1/4 przypominałoby sobą włoską pizzę. I tak było do zaledwie kilku lat wstecz, może czterech, góra pięciu. Dziś mamy rok 2018 i pyszną włoską pizzę z pieca opalanego drewnem - nawet jeśli nie tę najdoskonalszą, neapolitańską - możemy zjeść nawet na miejskiej wsi u granic Wrocławia, Widawie.


Lokal o rozczulającej nazwie "Włoska Pizza" funkcjonuje już od jakichś dwóch lat, sądząc po wpisach na facebooku, ale rozgłosu dalej ma w internecie raczej niewiele. Jest to bez wątpienia winą położenia, bo jakość pizzy we Włoskiej Pizzy nie odstaje lub odstaje nieznacznie od klasyków wrocławskiej sceny italo-pizzowej (szczególnie mocno nasuwają mi się porównania do Pizzy Si).

Samo miejsce jest niemal prowizoryczne, ale bardzo przyjemne, wręcz przytulne - niewielkie, ale bardzo ładnie przeszklone pomieszczenie z dostawioną do niego przyczepą, w której znajduje się piec oraz przyjemny ogródek. Prosto, schludnie, sympatycznie.


Pierwsza wizyta zakończyła się małą pomyłką przemiłej obsługi - zrobiono mi nie tę pizzę, którą zamawiałem - która chciała mi ją zrekompensować w sposób wielkoduszny, dopiekając właściwą pizzę, a tę niewłaściwą zostawiając gratis, wręcz nalegała na to. Nie chciałem jednak wobec takiej sympatii robić komuś niepotrzebnych kosztów i zadowoliłem się tym, co dostałem. Pizza naładowana mięsem i tylko mięsem nie byłaby moim pierwszym wyborem, ale i tak była pyszna. Jej główne zalety to ciasto - trochę twardsze i kruchsze niż zwykle we włoskiej pizzy, idące nieśmiało w kierunku tortilli, co bardzo mi przypasowało - i sos pomidorowy, aromatyczny, słodkawo-kwaskowy, wyrazisty ale nie przeprawiony. Do mozzarelli i dodatków specjalnie przyczepić się nie można, nawet jeśli nie prezentują poziomu gwiezdnego. Jest i twist znany raczej z polskich niż włoskich pizzerii - oregano - na które na pizzy hard neapolitańskiej bym się może obraził, ale tu gra nawet fajnie. 8.0/10


Za drugim razem dostałem co chciałem i było jeszcze lepiej. Zalety ciasta i sosu pozostały niezmienne, a kompozycja dodatków pozwoliła im się uwydatnić. Szczególnie połączenie lekko pikantnego salami ze słodko-kwaskowym sosem pomidorowym wychodzi cudnie. 8.5/10


Do Widawy strasznie mi nie po drodze, ale chcę tam jeszcze kiedyś wpaść. Są we Wrocławiu pizzerie lepsze, natomiast sam wyluzowany klimat knajpki w samym środku miejskiej wsi jest wyjątkowo przyjemny


8.0/10

Komentarze