Wes Anderson: "Kochankowie z Księżyca. Moonrise Kingdom"
Unikalne dzieło i ze wszech miar godne uwagi. Kinematografia Wesa Andersona, oparta na symetrycznych kadrach, geometrycznych ruchach kamery oraz obsesyjnemu przywiązaniu do pozytywnie cukierkowej, ekscentrycznej scenografii i wsparta staranną ścieżką dźwiękową, nie jest jakimś arcydziełem sztuki, ale robi bardzo przyjemnie dla oka, zwłaszcza w naszych dość bezpłciowych wizualnie czasach kina. I w tym przypadku nie istnieje dla samej siebie, ale świetnie koresponduje z całą koncepcją filmu jako ekscentrycznej baśni o dzieciach dla dorosłych. Jednocześnie to bardzo ładna, jakkolwiek nieprzesadnie głęboka opowieść o dojrzewaniu i próbie uratowania indywidualności przed stłamszeniem jej w zarodku (dzieciństwie) oraz w gruncie rzeczy jeden z najbardziej bezpretensjonalnych i niewinnych romansów w dziejach kina, w końcu zew do wolności i przygody, wyposażony w inteligentne dialogi i łagodny, ale zajmujący humor.
7.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz