Thornbridge: Wild Raven

Black IPA / 6,6% / recenzja z 21.10.2017

Mam z Thornbridge'em kupę dobrych wspomnień z pierwszego półtorarocza mojego piwnego blogowania. Nie wiem, jakim cudem od ponad trzech lat nasze drogi ani razu się nie zeszły, ale w końcu postanowiłem to przełamać. Wild Raven to ciemne IPA, które wśród kilkuset piw Thornbridge'a ma dość wysoką pozycję w rankingach.

Opakowanie
Przez trzy lata bardzo udany styl Thornbridge'a nie uległ najmniejszej zmianie.
9/10 

Barwa
Jasne jak na BIPA, brązowe, pod światłem miedziane, a nawet bursztynowe miejscami. Podchodzi pod Brown IPA.
4/5

Piana
Znakomita.
4,5/5

Zapach
Przyjemna, słodkawa, czekoladowo-orzechowa słodowość i chmielowość udana w 3/4: głównie fajne ciemnawo-czerwone owoce zatopione w żywicy, ale i trochę niepotrzebnego kwasu izowalerianowego. Fajny, ale nie powala.
7/10

Smak
Przyjemne, ale trochę mi brakuje i słodu, i chmielu. Ten drugi niestety jest już tu mocno zwietrzały i izowalerianowy. Lekko przypalany słód, owocowo-izowalerianowy chmiel, niewiele słodyczy, niewiele jak na IPA goryczki - przyjemne, smaczne piwo, ale trochę mało wyraziste.
6,5/10

Tekstura
Trochę za mocno wysycone. 
4/5

Możliwe, że za długo postało na półce, no ale cóż, było w dacie. Mimo wszystko nie sądzę, żeby nawet na świeżo było to wielkie piwo, walory słodowe też pozostawiły trochę do życzenia. No cóż, rozczarowujący nieco powrót. 


6.5/10

Komentarze