St. Jame's Gate: Guinnes Draught

Dry Stout / 4,2% / recenzja z 30.11.2016

Dawno temu odhaczyłem na blogu Guinnessa, ale dopiero stosunkowo niedawno zorientowałem się, że Guinness Original to wcale nie jest TEN Guinness. Guinnessem TYM jest Guinness Draught, sprzedawany wyłącznie w puszce ze słynną kulką azotową, dzięki której piwo ma mieć najlepszą pianę na świecie. Draught ma nie tylko dziesięć razy więcej ocen na RB od Original, ale i ocenę istotnie wyższą. 

Opakowanie
Bardzo gustowna puszka, ascetyczna elegancja.
8/10

Barwa
Dość jasne jak na stout, rubinowe i brązowe prześwity są dość mocne.
3,5/5

Piana
Nie da się ukryć, z innego świata. Genialny jest sposób, w jaki się tworzy i nieprawdopodobna jest jej gęstość. Nigdy czegoś takiego nie widziałem, 6/5, mimo że obfitością nie dorównuje wielu piwom.
5/5

Zapach
Słodki, karmelowy, ciasteczkowy, leciutko kawowy, taka bardziej kawa z mlekiem i syropem klonowym. Przyjemny, ale niezbyt intensywny.
6,5/10

Smak
Tu początkowo odrobinę lepiej, wkradają się bardzo fajne posmaki palone, chlebowe, ale wciąż za mało intensywne. Każdy kolejny łyk podkreśla niestety niebywałą wodnistość tego piwa. Wchodzi lekko i przyjemnie, ale nie są to boskie doznania.
6,5/10

Tekstura
Cudownie przyjemna kremowość, ale niemal kompletny brak gazu to słaba opcja przy takiej wodnistości.
3,5/5

Absolutnie trzeba je raz w życiu wypić... dla piany. A poza tym - no, może jeszcze dla legendy. Odrobinę lepsze od Guinnessa Original, ale mniej więcej jeden pies.


6.5/10

Komentarze