Spencer: Trappist Ale
Przed dobiciem do tysiąca (mówię to już po raz któryś) zdążę jeszcze napić się nieznanego mi dotąd piwa trapistów. Nie belgijskich jednak ani holenderskich, ale amerykańskich. Klasztor św. Józefa w Massachusetts istnieje od prawie 70 lat, ale browar klasztoru dopiero od lat czterech. Przez pierwsze trzy lata warzył on tylko dwa belgijskie piwa, teraz również między innymi IPA i RISa. Mi trafiło się jednak flagowe, tradycyjne piwo od amerykańskich trapistów, które można chyba określić blondem.
Opakowanie
Może nie jest piękne, ale bardzo estetyczne, eleganckie. No, piękny jest co najmniej kapsel. Bardzo na plus.
7,5/10
Barwa
Ciemne złoto, baardzo brzydki osad.
1,5/5
Piana
Solidna.
3,5/5
Zapach
Mocno estrowy - banany, pomarańcze, kandyzowane i suszone owoce. Ukłucia belgijskich fenoli. Baaardzo fajna, chlebowa szata słodowa. Naprawdę piękny, bardzo świeży i bogaty aromat.
8,5/10
Smak
W smaku to owocowe, wręcz multiwitaminowe odczucie jeszcze się wzmaga - doprawdy takie jabłko-banan-pomarańcza, bardzo dobrze to też współpracuje z chlebowym podszyciem i przyprawowymi fenolami. Jeden z lepszych blondów jakie piłem, pyszne piwo łączące w sobie orzeźwienie z intensywnością, pełnią, złożonością smaku.
8,5/10
Tekstura
Bez zarzutu.
5/5
Wow, a więc trapiści wymiatają nawet za oceanem. To chyba najlepszy blond, jakiego piłem kiedykolwiek, piękne piwo, nie jest maksymalnie klasyczną interpretacją, ale jest znakomite.
8.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz