Setka: Viking Pils
Drugie podejście do browaru kontraktowego Setka, który urzekł mnie na całego Enigmą, amerykańskim amber ale, jednym z najlepszych piw w tym średnio popularnym co prawda stylu, jakie piłem. Teraz czas na coś ciekawszego - pilznera wędzonego torfem, chmielonego brytyjskimi chmielami Pioneer i Flyer. Tym razem uwarzone nie w Browarze Jana, a w Wąsoszu.
Opakowanie
Na cześć torfu Setka poszła w klimaty Wikingów. Lubię Wikingów i lubię styl Setki.
8,5/10
Barwa
Złoto zmętnione w akurat taki niezdecydowany sposób, którego nie lubię, ani mocno, ani słabo - wolę bardziej zdecydowane tony.
2/5
Piana
Przyzwoita obfitość, świetna gęstość i dobra trwałość, ładnie oblepia szkło.
4,5/5
Zapach
Dominacja torfu (nie hardkorowego, ale i nie łagodnego, coś pomiędzy - nuty szpitalne i asfaltowe raczej trzymają się z dala, natomiast wędzonka jest ostra), ale nie totalna, położona na fajnym tle słodowym, które trochę łagodzi naturalną ekstremalność torfu. Prosty, ale bardzo przyjemny i wyrazisty.
8/10
Smak
Bardzo dobry, zharmonizowany - słona torfowa wędzonka pięknie łączy się ze słodką, słodową pełnią i wyrazistą goryczką. Przebijają się lekko cytrynowe i kwiatowe nuty chmielu. Jest to przede wszystkim piwo wędzone, a dopiero w drugiej kolejności jasny lager.
8/10
Tekstura
Jedyny, ale bardzo duży problem - brakuje wysycenie, bardzo brakuje.
2/5
Kolejne zdecydowanie udane piwo, ale też zdecydowanie mniej udane niż Enigma. Wyłożyło się zwłaszcza na niedoborze gazu, a ja nie jestem nawet zwolennikiem mocnego nagazowania, więc był z tym problem wyraźny. Szkoda, bo w smaku i zapachu jak proste, tak bardzo dopracowane. Cóż, pilsa trudniej uwarzyć niż amerykańskie amber ale. Do Setki jeszcze wrócę, ale niekoniecznie prędko.
7.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz