Richard Linklater: "Przed zachodem słońca"
Zręczna ucieczka od epigoństwa (którego się spodziewałem) w stronę czegoś nawet lepszego od oryginału. Może brakuje tu trochę nocnej magii spontanicznego spotkania w Wiedniu, ale skrypt jest po prostu lepszy - to już nie standardowe rozmowy świeżo zakochanych, a ciekawe i szczere, poważne refleksje o życiu. Nuta, a właściwie cała czara goryczy wlana tym razem w gadki Jessego i Celine nie tylko uczyniła je bardziej interesującymi, ale w paradoksalny sposób podbiła romantyzm. Jest też dużo bardziej zabawnie, a naturalne aktorstwo i chemia między Hawkem a Delpy są absolutnie niezachwiane, jeśli nie rozwinięte. Wciąż to tylko nieciekawe audiowizualnie gadanie dwojga osób do kamery, ale bardzo przyjemne.
7.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz