Revelation Cat: Speed King
Imperator Bałtycki z Pinty pozostaje czwartym najlepszym piwem na blogu odkąd go spróbowałem, czyli od pięciu miesięcy. Był to jak dotąd jedyny porter imperialny, z jakim się zetknąłem i dzisiaj się to zmieni - oto przede mną najpotężniejsze piwo z Revelation Cata, jakie wpadło mi w ręce. Alex Liberati trochę dosadniej niż Pinta rozumie imperializm i nie tylko przekroczył dziesięć procent alkoholu, ale i dobił do czternastu. Jak dotąd aż tak mocne piwa trafiały mi się jedynie z BrewDoga, zobaczymy, jak ktoś inny radzi sobie z taką mocą.
Opakowanie
Klasyczne opakowanie Revelation Cata. Piwo zaliczone oczywiście do serii "imperialnych". Etykieta informuje, że ma być maksymalnie goryczkowo i nie za słodko. Ciekawe - stouty imperialne z BrewDoga zwykle miały w sobie dość dużo słodyczy.
9/10
Barwa
Oczywiście całkowicie czarne i tym samym piękne, dostojne.
5/5
Piana
Nalewa się niemalże bez piany, choć cieniutki kożuch udaje się wytworzyć, szybko jednak redukuje się on do pierścienia, ten przynajmniej trochę się utrzymuje - bardzo marnie pod tym względem.
1,5/5
Zapach
Jest bardzo intrygujący, trochę słodki, ale też w dużej mierze zdaje się wręcz pikantny, przyprawowy, dużo wanilii, lukrecji, a również czarnych i czerwonych owoców, nieco chmielu, wybitnie przyjemny, bardzo udany.
9/10
Smak
Niesamowicie złożone, na samym początku dostajemy trochę słodyczy, później powraca pikantność, na przełyku wkracza chmielowa, porządna goryczka. Pierwsze chwile finiszu to cudowne doznania z akcentami czekoladowymi w roli głównej - po chwili następuje przyjemne rozgrzanie w przełyku; jeśli nie trzymamy go w ustach zbyt długo, alkoholu doświadczymy jedynie poprzez to rozgrzanie; na dalszym finiszu nuty klasycznie chmielowe. Wyśmienite, choć jeszcze odrobinę brakuje do ideału.
9,5/10
Tekstura
Nie da się przyczepić - wysycenie jest niskie, a gęstość wysoka, co daje bezbłędny efekt w połączeniu ze smakiem.
5/5
To kolejne rewelacyjne piwo z tego browaru, blisko najlepszego - wyłożyło się na pianie, pozostałe elementy oceniłem identycznie jak w przypadku Death Star. Rewelacyjnie ukryty alkohol i bardzo dużo przyjemnych niuansów. Informacja na etykietach mija się jednak trochę z rzeczywistością - ani wcale tak gorzko nie było, ani słodycz nie była mała.
8.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz