Pinta: Pierwsza Pomoc

Pilsner / 4,1% / 10,5 blg / recenzja z 18.11.2014

Zacząłem się interesować piwowarstwem rzemieślniczym mniej więcej wtedy, gdy Pinta zmieniała na lepsze swoje etykiety. Wtedy jednocześnie wycofała się z produkcji kilku ze swoich dotychczasowych piw - wszystkie po zmianie etykiet spróbowałem, ale te ze starej ery pozostają dla mnie tajemnicą. Do dziś wszystkie, od dziś wszystkie poza jednym. Niedawno Pinta znów uwarzyła swojego lekkiego, jasnego lagera z początków działalności - piwo w stylu tak niepopularnym wśród rzemieślników. Bardzo po cichu liczę, że będzie to najlepszy jasny lager, jakiego w dotychczasowym życiu wypiję. Chociaż czy powinienem po kiepskiej przygodzie z Oki Doki?

Opakowanie
Autotematyczna etykieta, przedstawiająca otwierane piwo. Nie wiem czemu, ale ilekroć na nią patrzę, myślę nie o ratownikach medycznych, a o Zakonie Templariuszy. I tak jest fajna i jak zwykle aspekt merytoryczny etykiety zwala z nóg.
9,5/10

Barwa
Złote, bardziej jasno niż ciemno, ale generalnie mniej więcej po środku; minimalne zmętnienie - byłoby na pewno lepiej, gdyby go nie było, poprawia za to sytuację ładnie ulatujący gaz. 
3/5

Piana
Bardzo, ale to bardzo obfita, acz z gęstością nie jest już tak doskonale, genialnie jednak oblepia szkło i utrzymuje się dość długo w sporej ilości. 
3,5/5

Zapach
Klasyka stylu - ładne, czyste połączenie jasnego słodu z delikatnym, mało ekstrawaganckim chmielem; jakby minimalne pójście w stronę czeskiego, akceptowalnego diacetylu; zapach ładny, przyjemny, ale trochę brak mu ikry i nie z powodu stylu. 
7/10

Smak
Na początek wita nas jeszcze większa ilość jasnej, czystej słodowości, w ustach za bardzo chmielu nie ma, jego występ zaczyna się dopiero na finiszu, gdzie dostarcza goryczki niemałej, na poziomie zdecydowanie bardziej pilznerowym niż hellesowym, nawet jak na pilznera jest konkretna, przy tym takiej klasycznej, zielonej, prostej a przyjemnej, pięknie rozpływającej się na finiszu - to chyba najlepszy moment tego piwa; ogólnie bardzo dobre, proste i lekkie, ale konkretne. 
8/10

Tekstura
Coś mi w niej nie pasuje - w ustach wysycenie wydaje się za niskie, a w gardło z kolei trochę za bardzo szczypie - obie niedogodności są jednak nieznaczne.
3,5/5

No jednak jest zawód. To dobre piwo, zwłaszcza w swojej kategorii (którą, nawiasem mówiąc, zdecydowanie doprecyzowałbym do pilznera - nawet jak na niego ma sporą goryczkę), ale bardzo, bardzo dalekie od pierwszego miejsca w niej, na które po cichu liczyłem. Dużo lepsza rzecz niż Oki Doki, ale i tak jedno z najsłabszych piw Pinty, które piłem, a to dokładnie trzydzieste. Bursztynowy i ciemny lager oraz koźlak wyszły Pincie świetnie, ale jakoś ich jasne lagery nie stoją na standardowym poziomie tych genialnych rzemieślników.


7.0/10

Komentarze