Pinta: Eisbock Grand Prix
2017 rok, a Pinta ciągle potrafi czynić swoją specjalność - czyli wrzucić na polski rynek piwo w stylu, którego na tym rynku jeszcze nigdy nie było. I przy okazji podbić ranking ratebeera dla tego stylu. Mowa o koźlaku lodowym, którego w ramach kolejnej już edycji Grand Prix Pinta uwarzyła według zwycięskiej receptury konkursowej piwowara domowego, tym razem Artura Pasiecznego. Wiele eisbocków może na świecie nie ma, ale szóste miejsce w światowym rankingu i tak robi spore wrażenie. Zostając na ratebeerze - ze wszystkich prawie stu stworzonych przez Pintę piw eisbock zajął miejsce również szóste, więc może być ekscytująco.
Opakowanie
Całkiem ładne, chociaż mogłoby być bardziej subtelne. Jak zawsze hitem w przypadku Pinty jest jednak strona merytoryczna etykiety.
8,5/10
Barwa
Obłędna. Głęboka miedź wpadająca w jasny brąz, klarowne.
5/5
Piana
Zaskakująco obfita, gęsta i trwała jak na piwo po takich przejściach.
4,5/5
Zapach
Skondensowany, intensywny karmel, toffi, nuty orzechowe, przypalane, melanoidynowe, a również śliwki, może suszone czereśnie, no i dużo chleba. Brzmi to fantastycznie, chociaż pachnie nieco słabiej niż fantastycznie - nie wiem, jakoś brakuje mi subtelności. Ale bardzo ładny aromat.
8/10
Smak
Wszystkie walory aromatu zostają tu ocalone, a do tego jeszcze zintensyfikowane i poparte rozkoszną słodyczą, skontrowaną ładnie delikatną goryczką. Jest też aż rażąco doskonale ułożone jak na tę moc - groteskowo pijalne, ale jednocześnie degustacyjne.
9/10
Tekstura
Nie mogę się przyczepić - wysycenie jest odpowiednio niskie, gęstość odpowiednio wysoka.
5/5
Rzeczywiście jedno z najlepszych piw Pinty, pierwsza dziesiątka chyba będzie. Mam nadzieję, że browar dogada się z piwowarem domowym i uwarzą to piwo jeszcze nieraz, bo byłoby po prostu głupio nie.
8.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz