Pinta: Brett IPA
To nie pierwszy raz, kiedy Pinta poszła w bretty. Pierwszy natomiast, kiedy władowała bretty w butelki. Na Table Bretta się nie załapałem, Brett IPA więc tym bardziej nie mogłem odpuścić. Połączenie unikalne - miałem już okazję recenzować 133 India Pale Ale (a pić jeszcze więcej), ale w żadnym z tego co pamiętam brettanomyces nie było. Piwo podchodzi nawet pod imperialne IPA, choć wysoka zawartość alkoholu wynika też wyraźnie z mocnego odfermentowania.
Opakowanie
Wyjątkowo wyróżniające się w ofercie Pinty, ale i moim zdaniem jedno z mniej udanych.
8,5/10
Barwa
Bardzo jasne złoto, bardzo zmętnione, super.
4,5/5
Piana
Niemalże idealna.
4,5/5
Zapach
Tak jak w temacie. Połączenie przepięknego aromatu chmielowego - cytrusy, cytrusy, cytrusy - z intensywnymi nutami brettów i odrobiną słodu. Intensywnymi, ale i łagodnymi, to znaczy raczej saisonowa wieś niż lambikowa stajnia. Tak czy inaczej świetnie się to komponuje z chmielem i daje aromat piękny i rześki.
9/10
Smak
Dużo wszystkiego - chmielu, słodu, brettów. A jednak dużo mniej satysfakcjonujący niż zapach. Chmiel czuć zwłaszcza w palecie aromatycznej, ale już goryczki mi mocno brakuje, piwo jest bardzo dobre, ale odrobinę mulące.
7,5/10
Tekstura
Trochę za gęste i trochę za mało gazowane.
3/5
Bardzo dobre piwo, właściwie wypełniające to, co zapowiada, choć od Pinty oczekuję trochę więcej. Po fantastycznym aromacie nastąpił nie do końca satysfakcjonujący smak, w którym zabrakło mi jednak goryczki. Mimo oryginalnej koncepcji chyba nie zapamiętam go nad długo.
7.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz