Paulaner Salvator

Doppelbock / 7,9% / recenzja z 01.11.2017

Salvator z Paulanera to prawdopodobnie najpopularniejszy doppelbock świata (na RB więcej ocen ma co prawda słynny Celebrator z Aying, ale to w dużej mierze dlatego, że jest na pierwszym miejscu i beer geecy na niego polują). Wątpliwe, by był najlepszym, tak jak i od najlepszości dalekie są weizeny z Paulanera, ale o top 50 koźlaków dubeltowych na RB się ociera i wypadałoby w końcu go poznać przy jego szerokiej dostępności.

Opakowanie
Przaśna i rubaszna, ale i klimatyczna etykieta, trzeba przyznać.
7,5/10

Barwa
Głęboka pomarańcz przechodząca w czerwień, bardzo mętne, piękne.
4,5/5

Piana
Przyzwoita obfitość, ładna gęstość, solidna trwałość.
3,5/5

Zapach
Ciężki, niezbyt wyrazisty słodowy aromat - chleb, jabłka, karmel. Poza tym że nie powala ani kompozycją, ani intensywnością, to jeszcze jest tu coś nie tak.
6/10

Smak
Podobnie jak w zapachu, tylko bez wad - ciężkie, słodowe, przyjemnie toporne piwo o wiodącej nucie chlebowej z delikatnymi owocami naokoło, lekką nutą alkoholową. Nieciekawe, grubo ciosane piwo, ale całkiem przyjemne. Fajnie by się je zwłaszcza piło w odpowiednim miejscu, jakimś starym klasztorze czy browarze.
6,5/10

Tekstura
Fajny ciężar, ale trochę za dużo gazu.
4/5

No meh, piwo które jak najbardziej można, ale i którego jak najbardziej można nie. To już weizeny Paulanera są bardziej imponujące. Ja w dodatku jestem dość tolerancyjny w stosunku do takich grubo ciosanych, topornych piw - wiele osób je potępi i nie będę się dziwił.


6.0/10

Komentarze