Os Mutantes: "Os Mutantes"
Udana, choć ledwo udana próba połączenia rocka psychodelicznego z brazylijską muzyką popularną. Os Mutantes nie mają nic ciekawego do zaoferowania jako instrumentaliści i jako piosenkopisarze (każdy utwór na albumie to bardzo prosta piosenka, zresztą zazwyczaj kogoś innego; jakieś zgrabne solówki się zdarzają, ale rzadko i nic specjalnego), więc jak to zwykle w muzyce popularnej bywa, cały ciężar spoczywa na ich tak zwanej kreatywności. Ta nie powala, ale czasami rodzi bardzo dobre pomysły. Sama koncepcja takiego a nie innego mariażu mi się podoba i w niektórych piosenkach działa. Psychodelia jest tu oczywiście marna, ale połączenie rockowej energii i zróżnicowanego, chaotycznego brzmienia z senną/sielankową atmosferą brazylijskiej muzyki jest czymś zupełnie przyjemnym. Większość kawałków jest udanych (choć na ogół ledwo), w paru tylko chaos wydaje się wynikać nie z kreatywności, a raczej właśnie z niedostatku pomysłów, braku szerszej wizji i umiejętności.
Chyba najbardziej udanym utworem jest A minha menina (szkoda tylko, że to kompozycja Jorge Bena, dużo ciekawszego artysty niż Os Mutantes) - sama piosenka jest ładna i roztacza typową beztroską atmosferę brazylijskiej muzyki, natomiast aranżacja zespołu rodzi zgrabne skrzyżowanie brzęczących gitarowych riffów z latynoskimi perkusjonaliami. O to mniej więcej chodzi w tym albumie - gdyby na każdym utworze wyszło tak dobrze, to całość byłaby dużo bardziej godna zawracania sobie nią głowy. Warto jeszcze zwrócić uwagę na Panis et circenses z bogatym brzmieniem i ładnie kontrapunktującymi główną linię wokalną wstawkami dmuchanymi; oniryczny klimat O relógio z psychodelicznymi wstawkami; w końcu Bat Macumba, próbę podobną do A minha menina, udanie łącząca brzęczący psychodeliczny rock z latynizmami.
Przyjemny albumik, ale przegapienie go nie jest grzechem, no nie jest to wielka muzyka, amatorska momentami przesadnie.
6.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz