Muzio Clementi: Sonata fortepianowa G-moll
Bardzo przyjemna sonata, w której słychać dość dobrze ten wszędzie wspominany wpływ na Beethovena. Podobnie jak we wczesnych sonatach Ludwika, to taki klasycyzm z wyraźnymi zapowiedziami romantyzmu, choć to dopiero 1793 rok. Właściwie o ile architektura ciągle jest bardziej klasycystyczna, o tyle ja tu czuję więcej romantyzmu, tyle że takiego raczkującego, bez głębi emocjonalnej, a tylko z intensywnością. Najlepiej wypadają te żywsze części, w których Clementi dość płynnie przechodzi od burzliwości czy nerwowości do pogodnej sielanki. Środkowa część też jednak jest ładna ze swoim niemal leniwym spokojem. Bardzo przyjemny utwór, ale jeśli traktować go jako reprezentatywny dla Clementiego, to nie skłania mnie jakoś mocno do zgłębiania jego ponad setki sonat. U Beethovena jest to wszystko plus dużo więcej.
7.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz