Mikkeller: Brian BA Bourbon
Porter imperialny z Mikkellera, tak trochę w nadziei na otrząśnięcie się po kiepskim RISie z Browaru Stu Mostów. To mocne nawet jak na swój styl piwo jest "bokserskim" nawiązaniem do pewnego stoutu imperialnego od duńskiego kontraktowca, George'a, z którym spotkałem się już niemały czas temu (wybitne piwo, niekoniecznie wybitny RIS). Tak jak i wtedy, tak i teraz natknąłem się na edycję specjalną, leżakowaną w beczkach po bourbonie. Ciekawostka jest taka, że Mikkeller uwarzył to piwo nie w De Proefbrouwerij, nie w Lervig Aktiebryggeri, nie w BrewDogu nawet, a w katalońskim browarze Montseny, który trudni się warzeniem bardzo przeciętnych według ocen ratebeer.com piw. Drogie cholerstwo, mam nadzieję, że nie zawiedzie.
Opakowanie
Nigdy nie przepadałem za boksem, ale George miał fajną kolorystykę - Brian ma średnią w najlepszym razie.
5,5/10
Barwa
Czarne jak smoła.
5/5
Piana
Umiarkowanie obfita, choć jak na tę moc i beczki nieźle, bardzo gęsta; trwałość zadowalająca.
3/5
Zapach
Genialny - na pierwszym planie dość pralinowa, słodka czekolada, wzbogacona jeszcze słodyczą bourbonu (czuć go dość wyraźnie), dalej trochę bardziej kawowo. Są też orzechy laskowe; całość bardzo zharmonizowana, intensywna, piękna.
9,5/10
Smak
Czuć, że to nie stout imperialny, a porter - jest zdecydowanie słodkie, czekoladowe, choć na pewno nie przesłodzone; znajdzie się i miejsce na kawową, wytrawną kontrę. Przewija się też coś w rodzaju lawendy, co znam już z RISów Mikkellera. Do tego bardzo wyraźny dąb i whiskey. Byłoby to genialne, intensywne piwo, ale jest niebagatelna wada - kwaskowatość, z czasem na szczęście się zacierająca.
8,5/10
Tekstura
Pięknie gęsta, gładkie, acz odrobinę więcej gazu by nie zawadziło wrzucić.
4,5/5
Gdyby nie kwaskowatość, to byłoby genialnie i mówiłbym o piwie wartym swojej ceny. Niestety warte jej nie jest, choć to wyśmienity trunek. Paradoksalnie pewnie byłoby lepsze bez beczek - tak chyba czasem bywa, że wprowadzają do piwa właśnie kwaśne nuty.
8.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz