Mike Nichols: "Kto się boi Virginii Woolf?"

Znalezione obrazy dla zapytania who's afraid of virginia woolf poster1966

Świetna tragikomedia w formie krzyżówki teatru i filmu. Dopiero po obejrzeniu dowiedziałem się, że jest to obraz ściśle oparty na sztuce teatralnej właśnie, ale i bez tej wiedzy skojarzenia z teatrem były oczywiste. Jeśli o formę chodzi, to z obu dziedzin sztuki czerpie i wykorzystuje ich potencjał, co wraz z treścią przekłada się na jego sukces. Teatr daje cudowny dynamizm sytuacji, aktorstwa, dialogów; kino przynosi rewelacyjne zdjęcia, klimatyczną grę oświetleniem. Cały kwartet aktorów jest bardzo udany (acz jak dla mnie na czele kroczy Richard Burton, nie Elizabeth Taylor). Po drugiej stronie mamy bardzo ciekawy dramat o kosmicznej zawiłości i patologii związku dwojga ludzi z sonatą na temat świadomego życia w iluzji (wolałbym co prawda, żeby został rozwiązany nieco mniej konkretnie). Dołóżmy do tego jeszcze sporą dawkę inteligentnego humoru i wiernie oddaną atmosferę zbyt długo pociągniętej libacji i mamy obraz, od którego ciężko odwrócić wzrok. Scenariusz na podstawie sztuki nie jest szczególnie realistyczny nie tylko sytuacyjnie, nie tylko pod względem dialogów, ale nawet psychologia jest co nieco pozbawiona realizmu na rzecz teatralności, płynności artystycznej. Choć przypomina niekiedy styl Bergmana, szczególnie "Sceny z życia małżeńskiego", ostatecznie - inaczej niż u Szweda - składa ofiarę z analitycznej precyzji na rzecz efektowności (ale nie efekciarstwa) swojego bezpośredniego oblicza. Nie jest to bynajmniej wadą - korzyści z tego układu są spore - ale utracone korzyści również; koniec końców brakuje mu tego, z czego złożył ofiarę, by stać się filmem naprawdę wielkim.


8.0/10

Komentarze