Michael Moore: "Roger i Ja"

1989

Znośny, zdatny do oglądania, ale cieniutki dokument, silący się na ironiczny humor, ale ostatecznie bardzo bez polotu. Momentami można się wciągnąć, ale nie są to momenty za długie, zaś całość jest po prostu mało imponująca. Nie będę się przesadnie zagłębiał w ocenianie przesłania Moore'a, choć na pewno można mu zarzucić dwie rzeczy - banał i nadęcie. Właściwie celniej od korporacji dostaje się tutaj ludziom o optymistycznej wizji świata. Z kolei od strony artystycznego oblicza filmu dokumentalnego patrząc, obraz chyba nie powinien zostać wypuszczony na świat - zebrany materiał naprawdę nie jest imponujący; wysiłki reporterskie Moore'a być może były wielkie, ale ich efekty są dość nędzne - wiele scen właściwie się powtarza. Historia Flint jest niewesoła i współczucia godna i tak dalej, ale jeśli w ten film włożono maksimum wysiłku, to znaczy, że nie była jednak godna filmu o sobie. Plus jest taki, że obeszło się bez taniej ckliwości, ale za to sarkazm, który zastąpił ckliwość, jest dość sztywny.

4.0/10