Meantime: India Pale Ale
O matko, nareszcie. Jeszcze trzy miesiące i minąłby rok, odkąd wypiłem drugie piwo z Meantime Brewery i odkąd z utęsknieniem czekam na spróbowanie trzeciego. Mimo tak ubogich - i już trochę dawnych - doświadczeń z tym londyńskim browarem ciągle ma on bardzo zacne miejsce w mojej pamięci dzięki znakomitym ocenom, trochę pewnie też dzięki niepodrabialnym butelkom i etykietom. Dziś ta butelka będzie trochę inna, bo dużo większa - niestety tego piwa Meantime nie sprzedaje w mniejszych rozmiarach, więc po prostu musiałem sięgnąć po taki kaliber. To drugie w bardzo niedużym odstępie czasu angielskie India Pale Ale - szkockiemu BrewDogowi ten tradycyjny styl wyszedł świetnie, ale mam nadzieję na coś jeszcze lepszego ze strony Anglików.
Opakowanie
Butelka w dużym formacie traci na pięknym kształcie (choć tu też jest ciekawy) i tej kameralności, ale zyskuje na rozmachu i prawdziwym korku, wobec czego obniżę notę tylko odrobinę. Na kontrze zgrabna, mała lekcja historii i wiedzy o tym konkretnym piwie. Pozostaje zacząć.
9,5/10
Barwa
Bardzo ładna, jasnobursztynowa - nieprzegapialne, mocne zmętnienie nadaje charakteru, ciemności, pełni - blisko wybitności.
4/5
Piana
Monumentalna, choć gęstość nie powala, pięknie za to osiada na szkle i bardzo długo się utrzymuje.
4,5/5
Zapach
Piękny, łagodny, ale gęsty przy tym i wyrazisty - słodkie połączenie konserwatywnego, choć nieco owocowego chmielu z bardzo, ale to bardzo ładną, karmelowo-chlebową słodowością - chmiel mógłby się trochę bardziej dawać we znaki, ale jest wspaniale zbalansowany.
9/10
Smak
Tu już ciężko narzekać na nieobecność chmielu - odczucie w ustach jest takie jak w zapachu, trochę owocowości chmielu, ale wciąż raczej słodowe, jednak goryczka naprawdę wysoka i to już od pierwszego łyku; rewelacyjna sprawa, piwo jest aż gęste od pełni smaku, smakowitości. Jakieś tam zastrzeżenia można mieć do szlachetności goryczki - nie jest nieapetyczna, ale trochę zbyt mało wyszukana, nawet minimalnie alkoholowa, (z drugiej strony woltaż nie jest mały, a to jedyny moment, kiedy czuć trochę mocy), choć głównie ziołowa - minimalnie zbyt łapczywie łapie za mordę. Bardzo fajny finisz, na którym goryczka łagodnie opada, a daleko pojawiają się nawet nuty miodowe; może ten smak nie będzie mi się śnił po nocach, ale jest pyszne.
9/10
Tekstura
Jest mankamentem nieco za niskie wysycenie - na przełknięciu atakuje odpowiednio, ale w ustach wydaje się bardzo małe i trochę piwo przez to "mdleje".
3/5
Kolejny przykład, że angielskie IPA może być rewelacyjne i kolejne potwierdzenie wybitności browaru Meantime. Niestety od jakiegoś czasu nie widuję żadnego ich piwa w sklepach, a przynajmniej żadnego innego niż te trzy, które już piłem. Szkoda, wielka szkoda, ale będę czekał - jak się nie doczekam, to spotkamy się w Londynie.
8.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz