Max Ophüls: "List od nieznanej kobiety"
Bardzo klasowy i posępny romans. Historia nie jest może najmocniejszą stroną tego dzieła - brakuje jej trochę wysublimowania, jest nadto prostolinijna i klasyczna (chociaż niesie całkiem mądre przesłanie, że trzeba się w życiu mocno skupić i rozwijać inteligencję emocjonalną, bo można stracić szansę na szczęście, która jest na wyciągnięcie ręki), ale wystarcza na dobry film, bo opowiedziana jest przez Ophülsa z wielkim sznytem reżyserskim, niemal jest to poziom klasycznego okresu Hitchcocka. Elegancja zdjęć i światłocienia, dopracowana scenografia i dobór lokacji skutkujące bardzo konkretnym klimatem, gładkie dialogi i aktorstwo - wyżyny klasycznego kina albo nawet te niższe pasma górskie. Trochę za mało momentów magicznych i trochę za wiele nużących - to wstrzymuje mnie przed wyższą oceną, ale jeśli ktoś ma ochotę na klasyczną romantyczną historię o smutnym obliczu, to ciężko mu będzie trafić lepiej.
6.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz