Martin Scorsese: "Infiltracja"
Co prawda niewiele zostało w XXI wieku z wybitnego twórcy "Taksówkarza", ale jako twórca świeżego kina rozrywkowego sprawdził się bardzo dobrze. Jedna sprawa to bardzo wciągający scenariusz, przy którym dwie i pół godziny odczuwa się jak jakieś półtorej, ze zgrabnym splotem kilku postaci uwikłanych w intrygę szpiegowsko-kryminalną i z niemal absurdalnie cynicznym zakończeniem. Byłoby jeszcze lepiej, gdyby zamiast Matta Damona grał tu jakiś ciekawszy aktor, nie odstający poziomem gry od ciągle genialnego Nicholsona i bardzo dobrego DiCaprio, ale i tak ten trójkąt jest mocny. Druga sprawa to oprawa reżyserska, co prawda daleka od jakiegokolwiek artyzmu, ale też daleka od banału - widać, że jest to coś więcej niż dobry scenariusz nakręcony przez pierwszego lepszego reżysera. Ciężko wybaczyć Scorsese, że mając tak olbrzymi talent skierował się w stronę masowego kina kryminalnego, aczkolwiek jakość tej masówki w jakimś stopniu wynagradza żal.
6.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz