Martin Ritt: "Hud, syn farmera"
Urocza, choć bardzo prosta opowieść w pięknie odtworzonym klimacie Teksasu. Wyraziste, ale niekoniecznie przerysowane, dobrze zagrane postacie (nie padałbym może na kolana z zachwytu, jakkolwiek Paul Newman faktycznie niezwykle przekonująco odegrał kowbojskie połączenie samca alfa z enfant terrible, również Melvyn Douglas zdaje się idealnie dobrany do swojej postaci) i właśnie to interesujące naszkicowanie kultury kowbojów, rancz, whiskey i muzyki country to dwa główne filary filmu, które muszą nadrobić za całą resztę na czele z przeciętną raczej historią. Udaje im się to całkiem nieźle, choć efekt jest jednak bardzo daleki od wybitności - odrobinę za prosty to obraz bez jakichś ogromnych walorów, od pewnego momentu nieco nużący, gdy już nasyci widza swoim klimatem.
6.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz