Majer: Schwarzbier
Mały przerywnik pomiędzy kolejnymi piwami przywiezionymi z Włoch, bo kupiłem piwo z bardzo krótką datą ważności i trzeba by je wypić jak najszybciej. A jest nim schwarzbier z gliwickiego minibrowaru Majer, z którym moje drogi krzyżują się po raz pierwszy. W gruncie rzeczy kupiłem je właśnie dlatego, że jest schwarzbierem - styl raczej rzadko spotykany w Polsce, większość ciemnych lagerów idzie raczej w kierunku monachijskiego dunkla. Może dzięki temu sięgnę i po inne wyroby z Gliwic, zobaczymy.
Opakowanie
Proste, ale ładne, klasyczne. Opis wrażeń smakowo-zapachowych brzmi zachęcająco, zobaczymy, czy będzie pokrywał się z rzeczywistością. Co ciekawe, w zasypie jest słód wędzony, ale nie wiadomo w jakim udziale. Goły kapsel niestety.
7,5/10
Barwa
Pozornie czarne, pod światłem mieni się różnymi odcieniami brązu, miedzi, a nawet minimalnie wskakuje w ciemny bursztyn - byłoby idealnie, gdyby nie lekkie zmętnienie, które odrobinę burzy świetny efekt.
4/5
Piana
Bardzo obfita, ale niezbyt gęsta i niezbyt trwała, po dziesięciu minutach zostaje niezbyt imponujący pierścień.
2,5/5
Zapach
Niestety wyraźnie przykryty kwaśnością, nie jakąś przytłaczającą, ale jednak na poziomie nieakceptowalnym; spod niej wyłania się karmel, kawa, palony jęczmień, wszystko przyjemne, ale nie zachwycające, bo za mało intensywne przez wadę - bez kwasku mogłoby być dobrze, jest słabo i coraz gorzej z czasem.
2,5/10
Smak
W smaku kwaśność nie odpuszcza całkowicie, ale znacznie się zmniejsza, więc i jest dużo lepiej - fajnie współpracują wytrawne nuty palone i słodsze, czekoladowo-karmelowe, dając piwo łagodne, lekkie, ale zarazem nie mdłe mimo prawie zerowej goryczki; nie jest to jednak nic wybitnego, a jednocześnie kwaśność w dalszym ciągu jest obecna, więc ostatecznie pije się to średnio.
5/10
Tekstura
Przeciętna, nie przeszkadza jakoś bardzo, ale jednak jest dość znacząco przegazowane.
2,5/5
No kiepsko, panie. Piłem je cztery dni przed opublikowaniem posta, więc na niedługo przed upływem terminu ważności, no ale nie ja ten termin ustalałem. No i szybciej po kupieniu się nie dało wypić, a jest albo podpsute, albo źle uwarzone. Majera sobie na razie podaruję, chociaż nikogo po jednym piwie nie skreślam.
4.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz