Magnus Lindberg: "Arena"
Prawie wszystko w tym utworze jest barwą i to jest w nim najbardziej urzekające. Ta piętnastominutowa kompozycja jest wykonywana za pomocą tradycyjnych instrumentów orkiestrowych, a jednak funduje odbiorcy niezwykle szeroką paletę chromów, brzmienio-nastrojów, jakby została stworzona przy pomocy elektroniki. Są tu oczywiście jakieś formy melodyczne, harmoniczne, są też momenty normalizacji, kiedy Arena przypomina bardzo awangardową ścieżkę dźwiękową do filmu, ale na ogół jest pulsującą, rozlewającą się muzyczną lawą, skrzącą się rozmaitymi kolorami (mimo że obraca się wokół jednego nastroju - niepokoju). Na ogół materia muzyczna jest tak zlana i zmienna, że ciężko uchwycić jakąś ciągłość, jakieś zależności fakturalne, jakąś tematyczność. Można wtedy nieco odpuścić myślenie i po prostu chłonąć pulsujące fale kolorów brzmienia, zalewając i odpływających jak emocje po ludzkim organizmie. Jest mnóstwo dzieł z bardziej sugestywną atmosferą, kunsztowniej zbudowanych, ciekawszych, natomiast sam sposób w jaki oddziałuje dzieło Lindberga jest czymś straszliwie godnym uwagi.
7.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz