Ludwig van Beethoven: XII sonata fortepianowa

1801 / Op. 26 / wykonanie: Wilhelm Kempff, 1995

Troszkę rozczarowująca jak na Beethovena dziewiętnastowiecznego. W każdej części czai się coś pięknego, ale moją uwagę w znacznym stopniu zdołała utrzymać tylko pierwsza, ciekawa seria wariacji na jednym temacie bardzo zróżnicowanych w nastroju - są interpretacje proto-impresjonistycznie sielankowe, są romantyczne, są posępne, są tęskne i sentymentalne, są tchnące głęboką radością. Bardzo dobre jest też finalne Allegro z pięknymi kaskadami dźwięków. Rozczarowuje natomiast marsz pogrzebowy, który w orkiestrowej aranżacji został zagrany na pogrzebie kompozytora - jest dla mnie mało wiarygodny w swoim tragizmie i to nie tylko przez przecięcie go bardzo pogodnym i bezrefleksyjnym fragmentem. Ogólnie strasznie zdystansowany jest ten utwór jak na Ludwiga, nawet jeszcze klasycystycznego. Formalnie to świetna muzyka, może jestem dla niej trochę za ostry, ale zabrakło mi krwi.


6.5/10

Komentarze