Luc Dardenne & Jean-Pierre Dardenne: "Rosetta"
Są na świecie ludzie, a nawet młode kobiety, które mają w życiu niesamowicie ciężko; walczą mimo to, a ich walka wydaje się czymś ponad wszelkie siły. Czasem nie da rady samemu, trzeba zaakceptować pomoc. Tyle z grubsza mówią nam bracia Dardenne przez półtorej godziny, co czyni ich naturalistyczne dzieło o ciężkim losie jednym z wielu naturalistycznych dzieł o ciężkim losie. Co je zaś wyróżnia, to dość dobrze dobrana do tematu forma, oparta na ruchliwej kamerze, ukazującej świat w mocnych, klaustrofobicznych zbliżeniach i dość szybki i swobodny montaż. W pewien sposób jest to paralelne z burzliwym, nieuporządkowanym, twardym i ostrym życiem głównej bohaterki (całkiem sugestywna, szczera gra Émilie Dequenne to druga zaleta filmu). Nie są to natomiast jakieś olśniewające czy bardzo odkrywcze walory estetyczne, a prozaiczny naturalizm nie jest moim ulubionym nurtem w sztuce. Solidny film, ale mówi coś co wszyscy wiemy.
5.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz