Lost Abbey: Track #8
Kolejna szansa przed Port Brewing na rozwalenie mi mózgu. Track #8 powstał na bazie piwa Judgment Day, quadrupla warzonego przez ten browar. Judgment Day został wlany do beczek po bourbonie z dodatkiem lasek cynamonu i suszonych papryczek chili. Jest potężne (13,7%), jest znakomicie oceniane (dziesiąty najlepszy quadrupel świata na ratebeerze, do niedawna, przed premierą Bub Extreme, siódmy), jest z Lost Abbey. Mam potężne oczekiwania.
Opakowanie
Troszkę mniej artsy niż zwykle, ale kolorystyka jest dla mnie niezwykle przyciągająca. Genialne jak zawsze.
10/10
Barwa
Czarne, pod mocnym światłem brązowawe, piękne.
4,5/5
Piana
Jak na takiego mocarza, w porządku.
3/5
Zapach
Potwornie bogaty. Cynamon, rodzynki, szlachetny alkohol, wanilia, drewno, whiskey, chili, suszone śliwki, wiśnie, czekolada. Kokos jakiś, migdał. Obłędny.
9,5/10
Smak
Dość spokojny jak na tak mocne piwo, świetnie ukrywa ciężar. Dalej spora rola cynamonu, spora rola beczki - właściwie czuć dość bezpośrednio bourbon, szlachetny bourbon - no a poza tym wszystkie te oblicza owoców - rodzynki, suszone śliwki, wiśnie, do tego troszeczkę czekolady i orzechy, niemal niezauważalna pikantność od papryczek. Ma taką alkoholową otoczkę, ale nie ma to nic wspólnego z jakimś rozpuszczalnikiem czy gryzieniem, to mega szlachetny, starzony alkohol. Rodzynkowy finisz. Mega.
9/10
Tekstura
Może nieco za dużo gazu.
4/5
Jedno z tych piw, które są po pierwsze piwami leżakowanymi w beczce po czymś, a dopiero po drugie takim a takim stylem piwa. Najbliżej temu do quadrupla, ale po to piwo sięga się przede wszystkim po doznania beczkowe. Znakomita rzecz, chociaż może i pozostawia minimalny niedosyt, brakuje mu dosłownie jednego błysku więcej do oceny naprawdę wybitnej.
Parę godzin temu minęły cztery lata, odkąd prowadzę bloga. To już naprawdę długo. Patrzę w tył zaskoczony tym faktem. Mnóstwo już piw wypiłem, ale wciąż dobrze pamiętam praktycznie każde z nich. To chyba dobrze.
Komentarze
Prześlij komentarz