Lost Abbey: My Black Parade

Imperial Brown Ale / + ziarna kakao, ziarna wanilii, przyprawy / Bourbon BA / 12% / recenzja z 03.09.2017

Jeszcze jedno grubo zapowiadające się piwo z Lost Abbey. Bliżej nieokreślone strong ale, leżakowane w beczce po bourbonie z całą gamą dodatków: ziarna kakao, ziarna wanilii i przyprawy nienazwane, ale co nieco sugerują obiecywane nuty smakowe - wędzone chili, cynamon i kardamon. 19. najlepsze American Strong Ale świata na RB.

Opakowanie
Jeszcze jedno przepiękne dzieło Lost Abbey, tutaj w wydaniu dość nekromanckim.
10/10 

Barwa
Nieprzejrzyście czarne.
5/5

Piana
Bardzo ładna się tworzy, obfita i gęsta, ale szybko znika dość.
4/5

Zapach
Baaardzo przyprawowy i "dodatkowy". Ciężko powiedzieć, co jest motywem przewodnim, ale są obecne: kakao, wanilia, beczka po bourbonie, papryczki chili (nie wpadłbym na to bez informacji, ale faktycznie wędzone), kardamon. Kurde, nawet ten tytoń obiecywany poczułem (i to bardzo mocno), tylko cynamonu nie. Niezwykły aromat, może tylko wolałbym, żeby położony został na jakimś piękniejszym słodowym podłożu, ale przepiękny.
9/10

Smak
Podobnie jak w aromacie, jest ogarnięte przez swoje przyprawy, aczkolwiek tutaj słodowość już mocniej się zaznacza, jest cudownie czekoladowo-orzechowa (kakao zapewne potęguje efekt). Ogólnie słodziaczek, bardziej niż jakąś poważniejszą goryczką przełamany średnio-lekką pikanterią chili. Fascynujące i arcyprzyjemne piwo, idealne do długiego sączenia.
9/10

Tekstura
Troszeńkę za dużo gazu.
4,5/5

Jak na Lost Abbey nie jest to petarda petard, ale kolejne znakomite piwo do kolekcji. Nie wiem, czy piłem kiedyś piwo tak bardzo naładowane dodatkami, a tak wysokiej klasy. Wszystko to jest bardzo intensywne, ale i bardzo przemyślane.


8.5/10

Komentarze