Lost Abbey: Avant Garde Ale
Piwa z The Lost Abbey - oddziału znanego mi już Port Brewing Company, nastawionej (wbrew części zwanej po prostu Port Brewing) na piwa zainspirowane stylami belgijskimi - są jednymi z najsłynniejszych craftów na świecie. Przez to głównie, że dostępne są głównie w wielkich butelkach, które trochę nie sprzyjają degustacji, do dziś mnie omijały, ale w końcu musiałem po jakieś sięgnąć i robię to akurat dzisiaj, powracając po urlopie naukowym i jednocześnie świętując połowę trzeciej setki piw na blogu. To dopiero drugie (a może już drugie, patrząc na rzadkość tego stylu) Bière de Garde na blogu i w moim życiu po wersji Pinty. Na wstępie powiem, że jestem zachwycony ich stroną internetową - długaśne opisy i filmy do każdego piwa, ogólnie genialna szata graficzna, przejrzystość, koncepcja świątynnej stylizacji, rewelacja. Jeśli piwa będą równie dobre co oprawa, to wielkie butelki mnie nie zniechęcą do dalszych poznań.
Opakowanie
Rewelacyjna, majestatyczna butelka z prawdziwym korkiem zabezpieczonym firmowym opięciem, świetna, elegancka i nastrojowa etykieta, która doskonale komponuje się z innymi z tego browaru. Bardzo udany opis piwa na kontrze. Piękna rzecz.
10/10
Barwa
Bardzo ładny, jasnobursztynowy kolor okraszony bardzo mocnym zmętnieniem i leniwie ulatującym gazem.
4/5
Piana
Piękna, wybitnie obfita i szalenie gęsta piana, tworzy efektowne kształty, pięknie oblepia szkło, zostaje do końca - genialna.
5/5
Zapach
Na początku przede wszystkim nuty owocowe, lekko witbierowe, pomarańczowo-cytrynowe i jabłkowe, ale szybko profil zmienia się na bardziej belgijsko drożdżowy, niemal przyprawowy, a później dochodzi do tego sympatyczna, słodka nuta niemal miodowa; bardzo ładny, dość intrygujący, strasznie złożony i rozwojowy, ale może trochę mało wyrazisty, za mało intensywny.
8,5/10
Smak
Bardzo pełne, wręcz przyciężkie, zaskakująco goryczkowe - na początku trochę owocowo-belgijskiego orzeźwienia, na przełyku zupełnie ten profil zostaje pogrzebany poprzez naprawdę wysoką, niestety wyraźnie chropowatą i ściągającą goryczkę jakby od skórki cytrusów; niedoskonałość i zbytnia nachalność goryczki to największy mankament piwa, bez tego byłoby świetne, zwłaszcza że na głębokim finiszu znowu jest zupełnie przyjemnie, a tak jest tylko dobre.
7/10
Tekstura
Wysycenie jest o stopień za wysokie jak na tak ciężki smak.
3,5/5
No zawiodłem się nieprzeciętnie. Może kwestia nastawienia - po zapoznaniu się z wersją Pinty stworzyłem sobie w głowie obraz Bière de Garde jako piwa bardzo łagodnego, przystępnego, a to tutaj było wyjątkowo agresywne. Pod względem alkoholu to jednak The Lost Abbey zmieściło się w standardach BJCP. Tak czy inaczej nie jest to piwo rewelacyjne i to już drugi poważny zawód z Port Brewing Company w roli głównej. Nie będę się palił, żeby dać im kolejną szansę - ładne butelki i świetne strony internetowe to za mało - aczkolwiek kiedyś to na pewno nastąpi biorąc pod uwagę ich renomę.
7.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz