Krzysztof Kieślowski: "Trzy kolory: Biały"
Zdecydowanie najbardziej wyróżniający się z całej trylogii - być może dlatego, że polski. Zamiast intensywnego symbolizmu, patosu, morderczej powagi i mniej lub bardziej udanych prób osiągnięcia metafizycznego efektu - sporo humoru, lekkość, luz, a kolorystyczne gry raczej w tle. Odstający, ale niekoniecznie na niekorzyść - do Czerwonego nie ma startu, jednak wychodzi lepiej niż Niebieski, którego ambicje wyraźnie przerosły. Tutaj z kolei mamy idealną harmonię zamysłu z wykonaniem. Kieślowski połączył bardzo ładną, subtelną, nieefektowną kinematografię z nie za płytką, nie za głęboką, w sumie cyniczną refleksją i zadziwiająco świeżą porcją świetnego kina rozrywkowego - ten scenariusz, te postacie, ten humor i ciepło sprawiają, że Biały to nie tylko solidne kino artystyczne, ale i idealny, rozgrzewający film na zimowy wieczór. Jest też wspaniale zagrany (oczywiście Gajos rządzi) i pięknie udźwiękowiony. W końcu nie wiem, czy jakiś film lepiej oddaje klimat Polski. Czuję go niezwykle mocno, mimo że nakręcony był w czasach, których nie mogę pamiętać.
7.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz