Kawabata Yasunari: "Kraina śniegu"

1937

Chyba największą zaletą tej kruchej i zwiewnej powiastki jest zimowa atmosfera i sposób, w jaki koresponduje z chłodem relacji między bohaterami. Uzyskana została dzięki bardzo ładnemu językowi, choć moim zdaniem nie wybitnemu - Yasunari nie ma startu do takiego Prousta, jeśli chodzi o opisywanie, jak bodźce zmysłowe (tu przede wszystkim wizualne) wpływają na tok myślenia, a to tutaj te najbardziej imponujące literacko fragmenty. Mniejsza z Proustem, po prostu czyta się to przyjemnie, bo całość jest wybitnie subtelna, spokojna i pełna dobrego smaku, aczkolwiek nie na tyle przyjemnie, by piękno języka w pełni zastąpiło nieciekawą fabułę. Bardzo możliwe, że jestem zbyt europejski na tę powieść, ale portrety psychologiczne nie zrobiły na mnie wrażenia i bohaterowie mnie nie zainteresowali (Shimamura pozostawił obojętnym, Komako nawet drażniła). Wolałbym już chyba, żeby na wszystkich stronach znajdowały się ciągnące ku metafizyce opisy przyrody


5.5/10

Komentarze