Joseph Haydn: XLVIII symfonia "Maria Teresa"

1769

Nie sposób wszystkich spamiętać, ale z moich zapisków wynika, że ta symfonia ze wszystkich w miarę wczesnych symfonii Haydna spodobała mi się najbardziej. Rzeczywiście jest świetna. Haydn ma może umiarkowanie zasadną łatkę kompozytora nieco sztywnego, ale ta muzyka tętni młodzieńczą nieskrępowaną pogodnością i energią, pełna jest pomysłowych rozwiązań i formalnego dopięcia na ostatni guzik.

Godna uwagi w szczególności dla skrajnych części. Pierwsza część to klasycystyczny majstersztyk - muzyka zarówno pięknie wyrażająca najczystszą radość i życiową energię, jak i zbudowana wspaniale. Haydn dysponuje paroma świetnymi tematami, znakomicie panuje nad tempem, przedziela intensywne i szybkie fragmenty spokojniejszymi w doskonałych proporcjach, przepysznie miesza instrumenty brzmieniowo - dmuchawce i smyczki mówią dokładnie to, co powinny mówić. Niesamowity szlif, nawet jeśli nie jest to muzyka przenosząca do innego świata. Ostatnia część opiera się na zaletach właściwie identycznych, jest tylko może odrobinę mniej pomysłowa. I środkowe jednak bardzo ładne - druga z uroczystym spokojem i trzecia z nieco rubaszną pompą.


8.0/10

Komentarze