Jonathan Dayton & Valerie Faris: "Mała Miss"
Trochę problematyczny film. Zaczyna się wręcz fatalnie, część mająca za zadanie ukazać rodzinę rozbitą jest momentami tak mdląca i przerysowana, że chce się odwrócić wzrok od ekranu. Im jednak bliżej końca, tym lepiej - końcówka jest wprost przeciwnie do początku lekka i bezpretensjonalna, w dodatku naprawdę ciepła (no i zawsze ode mnie plus za ośmieszanie konkursów piękności). Z trzeciej natomiast strony, rozwój emocjonalny rodziny jest tak absurdalnie odrealniony, że to ciepło wieje trochę stęchlizną i taniochą. Z czwartej - jest parę momentów naprawdę bardzo zabawnych. Co ważne, jest wciągający, ma bardzo dobrą płynność. Dużą rolę odgrywa w tym niezbyt spektakularne, ale bardzo przyjemne i nadążające za akcją udźwiękowienie. Aha, i Steve Carell wykreował przesympatyczną postać - jedyną tutaj, która działa od początku do końca. Zbyt długo jest to sztuczne emocjonalnie kino familijne, a początek naprawdę boli, ale ostatecznie w miarę w porządku film.
5.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz