John McTiernan: "Szklana pułapka"
Niemal wzorowe, bezpretensjonalne kino akcji... do czasu. Od pewnego momentu, gdzieś w połowie, jak za dotknięciem różdżki czarodziejskiej film zaczyna być zasypywany hollywoodzkimi, absolutnie żenującymi i rujnującymi powagę oraz realizm sytuacji motywami. Jest tego sporo i wypisanie wszystkiego zajęłoby więcej miejsca niż reszta recenzji, ale weźmy chociażby zalew żarcików w sytuacji poważnego zagrożenia życia; krótkofalową relację romantyczną głównego bohatera z sympatycznym, pulchnym, czarnoskórym policjantem; fakt, że największym idiotą w filmie jest szef policji Los Angeles, czy też kuriozalne, komicznie efekciarskie zakończenie (znów z sympatycznym, pulchnym, czarnoskórym policjantem w roli głównej). No, ale przez co najmniej połowę to naprawdę świetne kino akcji, a nawet potem mimo tego bolesnego efekciarstwa film, który nudzić się nie pozwala. A Bruce Willis to całkiem fajny aktor, w sam raz do solidnego kina bez ambicji artystycznych. Aha, i najważniejsze - wykorzystywanie IX Symfonii Beethovena w tego typu filmach powinno zostać zdelegalizowane. Poważnie.
6.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz