John Landis: "Blues Brothers"

1980

Sympatyczna, dość unikalna komedia-musical z przyzwoitymi kawałkami (żeby na ich bazie od razu robić poważny zespół i koncertować po dziś dzień, to trochę przesada, ale na film w sam raz), paroma gwiazdami czarnej muzyki (szkoda że jej najszlachetniejsze oblicze, jazz, reprezentuje tu swingowy komediant Cab Calloway, aczkolwiek może lepiej, żeby nikt tego filmu z jazzem nie kojarzył), niezłą energią, rozmachem i momentami naprawdę świetnym absurdem. Niestety trochę zbyt często przybiera oblicze dość ciężkostrawnego bajzlu, no i jest za długa. Fajne natomiast jest to, że rośnie z czasem. Nie zaszkodziłoby tylko mocno poobcinać pierwszej połowy. Niezbyt w moim typie rozrywka, ale na pewno zadowoli wiele osób (dla fanów rhythm & bluesa i okolic chyba must-see).


5.5/10

Komentarze