Jean-Luc Godard: "Żyć własnym życiem"
Zgrabna, posępna sonata o zagubieniu w życiu na przykładzie być może najbardziej dającej się lubić prostytutki w dziejach kina, świetnie zagranej przez Annę Karinę. Nie jest to jakiś dramat gigantów, ale ładna impresja, natomiast przez cały seans urozmaicenie stanowią łagodne (przynajmniej po pół wieku) kinematograficzne zabawy Godarda - z montażem, a przede wszystkim z pracą kamery i kompozycją kadru. Są też fragmenty klimatyczne, choć na ogół klimatu tu właśnie trochę brakuje, jak zwłaszcza ładna scena konfrontacji refleksyjnej prostytutki z filozofem. Jak w przypadku praktycznie całej francuskiej nowej fali, nie jestem usatysfakcjonowany, ale warto to obejrzeć.
6.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz