James Whale: "Narzeczona Frankensteina"
Chaotyczny, histeryczny i dość nudny. Są w tym filmie dwie rzeczy całkiem imponujące - montaż w scenie ożywienia żeńskiego potwora oraz estetyka - scenografia, mroczne scenerie, rekwizyty. Niestety potencjał tej drugiej zalety zostaje zmarnowany przez chaotyczne, impulsywne prowadzenie akcji bez niemal chwili kontemplacji. Jest też coś nie tak z tym scenariuszem, co sprawiało, że miałem wrażenie, iż patrzę na trochę parodię, a trochę film na serio. Panowanie nad ścieżką dźwiękową jest moim zdaniem fatalne, aktorstwo bardzo marne. Nie rozumiem uznania, wydaje mi się, że największą zaletą tego filmu po estetyce i fragmencie z ciekawym montażem jest jego krótkość.
4.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz