Harrison Birtwistle: "Secret Theatre"
Birtwistle zaprzęga tu do działania kilka nie mających ze sobą pozornie zbyt wielu stycznych punktów atmosfer, by stworzyć dość unikalne dzieło. Przede wszystkim mamy tu dwa światy: jeden to tajemnica, enigmatyczność, niejasność, ale o obliczu względnie pozytywnym – to, co zasłonięte, nie niepokoi (chyba raczej wyjątkowa sytuacja u tego kompozytora), a kusi, pociąga, prowokuje do zgłębienia. Drugi świat to atmosfera pogańskiego święta z nadrzędną w nim rolą tańca, przy czym nie jest to elegancki taniec cywilizowanego człowieka, a nierównomierne, ekstatyczne, oparte na demonicznym rytmie szamańskie podrygi. Sekretny teatr? Tytuł bardzo adekwatny do zawartości tego ekscentrycznego dzieła, w którym warto też zwrócić uwagę na interesujące brzmienie – wywiera to takie wrażenie, jakbyśmy mieli do czynienia z bardzo dużą liczbą instrumentów, ale każdy co do jednego był inny. Szkoda to przegapić.
7.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz