Gillian Armstrong: "Moja wspaniała kariera"
W miarę solidny, choć dość wyblakły i ospały melodramat kostiumowy z tendencyjnymi momentami, kiepskimi dialogami i chwilami trochę nachalnym feminizmem. Historia jest subtelna, zwłaszcza jej rozwiązanie, ale niestety muląca, nieciekawa po prostu, przy czym pod względem audiowizualnym mimo paru naprawdę dobrych kadrów ciężko tu o zachwyt, więc można się poczuć znudzonym. Na plus całkiem niezłe odmalowanie czasu i miejsca, solidne aktorstwo. Cóż, to już drugi niezbyt udany feministyczny melodramat kostiumowy z Oceanii, na jaki się natknąłem - nieporównanie bardziej popularny "Fortepian" miał dużo mniej subtelności i dużo więcej pretensjonalności, ale nadrabiał wciągającym scenariuszem.
4.5/10
Komentarze
Prześlij komentarz