Friedrich Dürrenmatt: "Fizycy"

1961

Absurdalnie absurdalna komedia przemycająca pod komiczną powłoką interesującą refleksję na temat społeczno-dziejowej odpowiedzialności naukowców za swoją pracę oraz granicy pomiędzy szaleństwem a zdrowiem psychicznym. Refleksyjny wymiar dzieła jest w tym przypadku - inaczej niż w "Wizycie starszej pani" - nieco mniej zajmujący niż dość bezpośredni, lecz i inteligentny humor ze szczególnym uwzględnieniem wielowymiarowych mistyfikacji bohaterów, udających szaleńców, którzy udają szaleńców, którzy udają szaleńców itd. (zapewne dlatego autor mimo tematycznej powagi nie mianuje "Fizyków" tragikomedią, lecz komedią po prostu). Ostatecznie choć sztuka ma wymowę poważną, komizm jest tu zwykle po prostu komizmem, głębsza myśl nie kryje się pod co drugim żartem jak często u Brechta czy we wspomnianej wcześniejszej komedii Dürrenmatta, lecz niejako wyłania z całości pod koniec. O tę zgrabność są "Fizycy" dramatem słabszym, ale wciąż błyskotliwym ponadprzeciętnie; potwornie chciałbym zobaczyć ich na scenie teatru.


7.0/10

Komentarze