Flying Dog: Dogtoberfest

Märzen / 5,6% / recenzja z 12.05.2014

Niemal okrągłe pół roku kazałem sobie czekać na degustację drugiego piwa z amerykańskiego browaru Flying Dog, choć przecież pierwsze było rewelacyjne. Grubo ponad rok natomiast nie miałem okazji zrecenzować drugiego na blogu klasycznego marcowego (w międzyczasie trafiły się dwa wędzone). Czekam więc na dzisiejszą degustację ze zniecierpliwieniem. Zobaczmy, jak za oceanem wychodzi warzenie stylu zupełnie nieamerykańskiego.

Opakowanie
Przez te pół roku nie zdążyłem stać się fanem etykiet Flying Doga. Podobnie jak na Raging Bitch, tak i tutaj jest pstro i turpistycznie, chociaż przynajmniej oryginalnie, a etykieta porządnie wykonana, no i firmowy kapsel; to trochę ratuje po prostu brzydką wizję.
4/10

Barwa
Znakomity, ciemnobursztynowy kolor o pełnej klarowności, wpadający nieśmiało w jasną miedź, wspomagany przez burzę ulatującego gazu. 
5/5

Piana
Obfita, doskonale gęsta, ładnie osiada na szkle i niemal w całości utrzymuje się do końca degustacji - nic jej się nie da zarzucić. 
4,5/5

Zapach
Słodowe, trochę karmelowe, niemal cukrowe oblicze miesza się z nutami owocowymi na czele z jabłkiem; odrobinę za słodki, ale bardzo, bardzo przyjemny. 
8,5/10

Smak
W smaku bardzo podobnie - wybitnie przyjemna, słodowa pełnia, dużo karmelu, ale subtelnego, nie mdłego, ogólnie bardzo słodkie, lecz w jakiś sposób nie przeszkadza, choć trochę goryczki (która jest bliska zeru) by się jednak przydało; bardzo smaczne i pijalne; łagodny, rozkoszny, słodowo-karmelowy finisz. 
8/10


Tekstura
Wysycenie najpierw jest odrobinę za duże, a na koniec odrobinę zbyt niskie.
4/5

Bardzo przyjemny bursztynowy lager, mimo wszystko ciut za słodki, ale zrobił na mnie trochę lepsze wrażenie niż wersja z Bierhalle. Inna sprawa, że o ile dobrze pamiętam to cenowo nieporównywalnie gorsze. Bardzo smaczne, pijalne, na pewno Flying Dog prędzej czy później znów się tu pojawi.


7.5/10

Komentarze