Elia Kazan: "Na nabrzeżach"
Jedno z większych osiągnięć klasycznego kina amerykańskiego. Może trochę zbyt patetyczny, ale doniosły dramat o życiowej szlachetności, wahaniem między dbaniem o własną skórę a sprzeciwianiem się przestępczości, hipokryzji i wyzyskowi. Dojrzała opowieść z wiarygodnym psychologicznie głównym bohaterem, subtelnymi dialogami, świetną grą aktorską na czele z wielkim Marlonem Brando i nieefektowną, klasyczną, ale skrajnie dopracowaną oprawą wizualną, która jednak czasem tak ciekawie operuje planami, że można się lekko zachwycić (montaż też bywa niczego sobie). Nie do końca w moim typie jest to kino, nie czuję potrzeby by pogłębiać znajomość twórczości Kazana, ale niemal wzorowo spełnia postawione sobie zadania.
7.0/10
Komentarze
Prześlij komentarz