Eels: "Electro-Shock Blues"

1998

Mam niekłamany problem z ocenianiem tego albumu nie za wysoko, bo mimo że materia muzyczna jest tutaj średnio ciekawa, to jest to zapewne jedno z najszczerszych dzieł w historii muzyki popularnej. Album ten, stworzony na strasznej tragedii, jaką przeżył lider zespołu, zawiera może nie najgłębsze, może nie najbardziej złożone, ale autentyczne emocje i jest godną podziwu próbą pogodzenia się z trudną rzeczywistością. Są tu momenty naprawdę piękne, mimo że brak poważniejszych umiejętności kompozytorskich i instrumentalnych Everetta ogranicza tę muzykę i nie daje jej zbyt mocno opuścić popowych ram. Cóż jednak zrobić, że momentów jest mniej niż całej reszty, która jest już tylko ładnym, ale często trochę banalnym indie popem. Mimo wszystko to pozytywna rzecz - pomijając już emocje, to muzycznie bardzo ładne są aranżacje wykorzystujące różne sekcje orkiestrowe, co w połączeniu z prostymi kompozycjami piosenek daje zgrabne skrzyżowanie kameralności z rozmachem.

Pierwszy i chyba najdosadniejszy tutaj utwór zapowiada album bardzo depresyjny, rozdzierający - Elizabeth on the Bathroom Floor to minimalistyczna, prosta, ale boleśnie celna, przeładowana śmiercią i depresją elegia wykorzystująca poruszającą melodię i eteryczne brzmienie chórku i smyczków. Tego typu podejście jest jednak kontynuowane już tylko w Electro-Shock Blues, jeszcze bardziej minimalistycznym, niemal recytowanym wyrazie desperackiego smutku. Pozostałe piosenki starają się jednak nie pogrążać w płaczu i depresji, a nawet potraktować tematykę śmierci z pewną pogodą ducha. W Hospital Food na przykład, kawałku wyraźnie inspirowanym twórczością Toma Waitsa, atmosferę płaczliwego smutku przełamują mroczne, psychodeliczne, jazzujące saksofonowe aranże. Pojawia się nawet jednoznaczny uśmiech w ładnie kontrastującym brzmienie ciężkich gitar i zwiewnych cymbałków Last Stop: This Town. Czasem takie podejście wychodzi bardzo dobrze, a czasem redukuje muzykę do zwyczajnego, nieco melancholijnego popu.

Dużo autentyczności i szczypta magii, myślę że tu wrócę, mimo że ciężko tu mówić o wybitności na jakimkolwiek polu.


6.5/10

Komentarze